Art Camora jak Pablo escobar szykuj lepiej towar nawijka jak zimny browar mordo ogar to pierwsza liga rapu od pierwszego nosa naostrzona kosa lecę na impreze u dionizosa Bogowie godni tego towaru droga na szczyt łatwa jak wygranie rajd dakaru jak bloki bałagana obliczone co do grama poznajcie chama zjedzona szama jak Carlos santana przychodzi morda nafurana mówi daj gibona szmata będzie dzisiaj porobiona tyle na szczycie że korona zakurzona lecz broda zawsze ogolona jestem młodym zawodnikiem łaków namierzam AWP celownikiem oni są jak bilbordy z reklamami bo przereklamowani na vivat salva kałachami trupy pod nogami suka leży siadam jej na twarz jajami ona lubi piri piri i origami majk płonie w górę dłonie niczym blant odpalony o knota moje państwo prowadzi jebana chołota w zwa maski na sobie bin laden przewraca się w grobie dzięki mojej radzie sprzydają się w napadzie na wasze marne życie staje serca bicie gdy lece na bicie znakomicie slowa spadają na morde jak liście jak zwykle chcieliście lecz nie mogliście my to polska kalifornia przemoc hajs i pochodonia my to dla konfitur wymiar kary stalowe bary kruche szczęki Bogu dzięki rozpierdalam przy użyciu jednej ręki to nie żadne gucci lui kongo rób przysiad na bongo tony hawk jak belmondo 900 stopni w skali boforta wypierdala z butów jak po zjedzeniu torta z suszu dodaje mi to animuszu to ostatnia linijka szaleństwa pozbawiam was człowieczeństwa jak grom z jasnego nieba odpalam dynamit i gleba robię czystkę na łakach będą tarzać się we własnych flakach taka rozkmina głowa ręka trochę wina chcesz podskoczyć mi ? trampolina