mała siedze w studiu i znów nie odbieram,nie mam na nic czasu już tych wersów jak ja będę umierał,znowó dzwonisz a ja cie odrzucam,jest godzina druga milion rozkmin w głowie fruwa,czwartą noc nie spie chyba anioł stróż nade mną czuwa, kochanie piszę to dla ciebie słyszą ściany studia,mała siedze w studiu i znów nie odbieram,nie mam na nic czasu już niedługo to pozbieram ,ty sie wkurzasz a na kartkach są wspomnienia ,będziesz słuchała tych wersów jak ja będe umierał,wiem że cie krzywdzę i pewnie będziesz znowu płakać,takie mam życie ciągle nie ma mnie i wersy składam,przepiłem serce ci na wylot jak amora strzała,i za to siebie nienawidzę bo cie kocham mała,nie lubie ranić ale to jest chora sprawa,siedze pijany choć mówiłem że nie będę pić,i gdyby nie muzyka to bym nie miał po co żyć,