marna obelga podrabiana karma , wiersze naciagam niczym konia marta jesli miales farta no to zmienna karta ciebie szybko zmieni moze ktos doceni ze robie cos wiecej niz tylko popisuwe za jakis czas postawisz na mnie stowe ze slowem sie niegubie jak w labiryncie czuje sie jakbym walczyl we starym koryncie droga bywa sliska lecz mam dobre lyzwy cale zycie ziomus jestem ostrzem brzytwy na szczescie jestem ciety oraz nieugiety ty coraz bardziej cwiczysz jestes rozciagniety cwiczyles gimnastyke by pierdolnac szpagat ale na komendzie twoj nastroj to jest agat a ja sie przebijam niczym taran w brame pierdole cale gowno ktore robisz ciagle przez twoje krzyki wyrastaja bomble jebne dzisiaj ombre ale wole salto po solowce tutaj jest solowka tamta morda twoja marna gdy uslyszy troche o tym i o tamtym pakuje hajs w gablote a nie do kieszeni jak wiekszosc podziemii wyskakuje z dachu bo szybko do piachu popelniam samobojstwo zeby wstac silniejszy chociaz ty i tak jestes juz najmniejszy mialem robic plecy ale wole siebie dbam o swe sumienie by modlili w niebie przezywasz ziomek biede to podaje lape niejednemu bratu podaje teraz grabe , ciagle na farcie leciec to nie jest ta sciezka a juz o nich mowiac masz bialego meszka zaraz kolo nosa to maka hefajstosa , nieogladam sie za ramie bo celuja ciagle w oczy najlepsze widoki widze tylko posrod swiatla nocy , tylko mala za mna kroczy stamtej drogi juz niezboczy jesli chcesz zastrzelic dalnie przygotuj se dobra armie , a ty slodka jesli masz czas na drobiazgi no to zostaw numer umowimy sie na schadzki