Art Camora bez zbędnej rozkminy słowa ostre jak ostrze gilotyny nie obejdą się bez winy ich obecność to są kpiny pochodzę zawady i jestem z tego dumny dla was jest to gwóźdź do trumny odpalone wszystkie kolumny niech buja bas zjadam was na raz i to wypierdoli w eter doktor etker dzwoni kazek pyta czy jadę na gastro odpowiadam pronto wjeżdżam na drifcie przez rondo a za mną sygnały gliny nas nie widziały jakieś łajzy tam rapowały wjechałem na pełnej tego się nie spodziewały u mnie w portfelu same duże nominały mam srebrny zegarek nie noszę biednych marek whisky zawsze pełny barek lepiej przelej mi hajs na konto bo jadę na blanta do Toronto podbijamy do kolegi a on ma wypełnione kieszenie aż po brzegi ukradł Towar jak Stachu w filmie Wegi odwiedzam młodego fotela mądrych rad mi udziela ludzie mają go za zbawiciela bo świetnie sie w tą rolę wciela a ja to rapu nadzieja w rękawie mam dżokeja witam afro sebe co na śniegu zaliczył glebe opowiada jak używał łomu żeby włamać się do sąsiada domu postanowilem że go wspomoge rzucę granat na podłogę takie rzeczy tylko na naszej dzielnicy wstępu nie mają komornicy starym ludziom uderza do głowy mają system aferowy antypokojowy dzwonią na policję bo całe życie mają prohibicję ale my się nie damy tą wojnę wygramy nieliczni zostali na wolności na ich los zostały rzucone kości dla fałszywych zero litości jesteśmy ludzie prości