Puszczam bita nie puszczam ci kita w ręku mam karambita i to jest opcja ognista Twoja morda będzie bita zamiast puszczać farse trzymaj fason Bo na łbie rozwale ci wazon Idę przez miasto z gardą bo nie wiadomo kiedy rozpocznie się walka życie lubi brać z partyzanta I to jest prawdziwy rap z podziemia a twój rap to tylko ściema Dajesz tak mało prawdy że prawie jej nie ma a ja daje ci tyle prawdy że widać ją z daleka I nie wkurzaj mnie bo jestem na razie spokojny a później będę wściekły jak pies Na pewno nie jak bedopies u niego zawsze weny brak pale sobie krak Pogudź się taki jest twój los walić cię jeśli walisz w nos nawijasz jaki z ciebie prawilniak powinieneś mieć włosy rude bo rozwaliłeś się w sekunde i jesteś jak doktor dolittle bo gadasz z psami dniami i nocami Mówią że to ja nawijam gówno prawdę a wierzysz temu co nawija o chajsie więc wywalaj na podlasie Bo mój rap ma trafiać do ulic nie do tych bananowych dzieci co chcą hajs tylko tulić Pedał tuli pana a na łeb dostanie tuli pana I ja jestem Dacjusz i wbijam se na bit swoimi słowami jestem w stanie zabić Długopis to karabin a kartka to tarcza atrament to naboje to groźniejsze niż klamka