Sebastian Leja
Sebastian Leja

MURDER (19:48)

MURDER (19:48)

11 Plays

08 Sep 2021

pewnego dnia wybiegałem w chorych snach, widziałem jego w jej ramionach, w amoku mordu szukałem sądu, zwierzałem się mojemu nożu, weighing kończąc słowami wielbię masakrę, dzisiaj zemstę nicością zarazę, to wychodziło pod napływem złości, głos w mej głowie rozrywał myśli, poczułem pierwszy raz strach, to nie możliwe to nie mogłem być ja, ale jej dusza ciało już nie żyło, brak odpowiedzi jak naprawdę było, jesteś w niebie, ciebie tak naprawdę nie ma, słyszysz kurwa! nie ma cie, ciebie już nie ma, nie chcąc stać w półmroku trzymam jej rękę będę przy niej nawet w ostatniej męce, zapadła cisza w mroku, trzymam jej rękę, ekg chwila zamilkło, chwila w wiecznej męce, jego ciało się wiło, jego świat się skończył, chciał do nieba jedna kulka do niej dołączył, pytał mnie ktoś ciągle, ale tato jak to, czułem szatana furie, opowiadając bajkom, wydarzyło się zbyt wiele, miałem naprawdę ciężki okres, wypijałem więcej whisky, niż widziałeś kiedykolwiek, słyszałem głosy, widziałem jej oczy, to był koszmar,czytam książkę czy biografie, czuje się jak bossman, tyle błędnych trafień, by stać tu gdzie jestem ty gdybyś to zobaczył, nie uwierzył byś zapewne dzisiaj wstaje z kolan, wyciągam ręce po marzenia one zostają niezmienne, mimo ze człowiek się zmienia prawdziwych jest niewielu, zacząłem ich doceniać bo tych których masz, poznasz wtedy gdy nic nie masz, jestem w piekle, mnie tak naprawdę nie ma, słyszysz nie ma cie, ciebie już nie ma,

1 Comments

Leave a comment

3 years ago

pewnego dnia wybiegałem w chorych snach, widziałem jego w jej ramionach, w amoku mordu szukałem sądu, zwierzałem się mojemu nożu, weighing kończąc słowami wielbię masakrę, dzisiaj zemstę nicością zarazę, to wychodziło pod napływem złości, głos w mej głowie rozrywał myśli, poczułem pierwszy raz strach, to nie możliwe to nie mogłem być ja, ale jej dusza ciało już nie żyło, brak odpowiedzi jak naprawdę było, jesteś w niebie, ciebie tak naprawdę nie ma, słyszysz kurwa! nie ma cie, ciebie już nie ma, nie chcąc stać w półmroku trzymam jej rękę będę przy niej nawet w ostatniej męce, zapadła cisza w mroku, trzymam jej rękę, ekg chwila zamilkło, chwila w wiecznej męce, jego ciało się wiło, jego świat się skończył, chciał do nieba jedna kulka do niej dołączył, pytał mnie ktoś ciągle, ale tato jak to, czułem szatana furie, opowiadając bajkom, wydarzyło się zbyt wiele, miałem naprawdę ciężki okres, wypijałem więcej whisky, niż widziałeś kiedykolwiek, słyszałem głosy, widziałem jej oczy, to był koszmar,czytam książkę czy biografie, czuje się jak bossman, tyle błędnych trafień, by stać tu gdzie jestem ty gdybyś to zobaczył, nie uwierzył byś zapewne dzisiaj wstaje z kolan, wyciągam ręce po marzenia one zostają niezmienne, mimo ze człowiek się zmienia prawdziwych jest niewielu, zacząłem ich doceniać bo tych których masz, poznasz wtedy gdy nic nie masz, jestem w piekle, mnie tak naprawdę nie ma, słyszysz nie ma cie, ciebie już nie ma,

You may also like