wychodzę na spacer
Mateusz PełaWychodzę na spacer, potrzebuje tlenu Wyłączam telefon, wychodzę samemu Po mieście się poszlajać, po prostu bez celu Zeszyt i długopis, spakowany chwilę temu Melanż sie kręci, wybacz ale nie wbije Nawet na godzinę, bo plany mam inne Oczy niewinniee, obserwują otoczenie Kaptur na głowie, żadne wkurwienie Dziś mnie nie złapie,to czas na przemyślenia Popełnionych błędów, na koniec samoocena Czas wszystko zmienia, to jest chyba proste Jednych na lepsze, drugich na gorsze Znowu natłok myśli,no i weź to ogarnij Mrok przeplatany, światłem od latarni Jest jakoś spokojnie, słyszę tylko cisze Znalazłem ławeczkę, siadam noi pisze wersy Nie muszę się spieszyć, czuję się lepszy w koncu z dnia na dzień, od samego siebie, Tego jestem pewien, reszta no to nie wiem mogą sobie gadac, bo mnie to jebie na palcach jedbej dloni, swoich ludzi policze jak kartki w zeszycie
Leave a comment
Wychodzę na spacer, potrzebuje tlenu Wyłączam telefon, wychodzę samemu Po mieście się poszlajać, po prostu bez celu Zeszyt i długopis, spakowany chwilę temu Melanż sie kręci, wybacz ale nie wbije Nawet na godzinę, bo plany mam inne Oczy niewinniee, obserwują otoczenie Kaptur na głowie, żadne wkurwienie Dziś mnie nie złapie,to czas na przemyślenia Popełnionych błędów, na koniec samoocena Czas wszystko zmienia, to jest chyba proste Jednych na lepsze, drugich na gorsze Znowu natłok myśli,no i weź to ogarnij Mrok przeplatany, światłem od latarni Jest jakoś spokojnie, słyszę tylko cisze Znalazłem ławeczkę, siadam noi pisze wersy Nie muszę się spieszyć, czuję się lepszy w koncu z dnia na dzień, od samego siebie, Tego jestem pewien, reszta no to nie wiem mogą sobie gadac, bo mnie to jebie na palcach jedbej dloni, swoich ludzi policze jak kartki w zeszycie
You may also like