gleboki wdech powietrza robi mi te chwilę I lekkim swym kroku lasu przemierzam mile o nowej czystej sile tworze sojusz z naturą podróżuję umysłem a nie sportiwa fura myśli moje wysoko fruna czują swoją wolność nie pieniądze na koncie zdobią moją możność oslepiajaca próżność nie jest dobra drogą znam ujście od chaosu leć za prawdy mową ukojeniem nie trwogą zaleje Cię w tych wersjach wraz z dzieckmi kosmosu, księżyc to masz Mesjasz tworzy piękny pejzaż tym co zrozumieli dobrem wypełnili A frustrację ptzeklneli nie twórz swej osoby pod dyktando tłumów to nie dla nich zyjesz nie dla tych gburow bez wieży sznurow na szyji łatwiej dychać ze spokojną głową opcje życia zliczac problemy zaczną znikać możliwości pietrzyc wystarczy swe myśli z frustracji wywietrzyć po co się mierzyć z toksycznymi opiniami każdy rodzi się zarowno z zaletami i wadami każdy idzie swoją drogą każdy ma swój sen nie oceniaj pomóż zabierz spod nóg pień na dobro droge zmień nada to nowy kolor nie tylko twemu sercu a swaitu też kolo zielono czerwono zoltym wioze sie polo czuje sie z tym wyjatkowo jak apollo chodz ja na codzien wioze sie wolno badz pewny ze wypelnie swe proroctwo teraz na chwile przyspiesze bo,z zycia niezmiernie sie cieszę chodź,byly chwile poddania bliskie juz,nie rozwodze sie nad gwizdkiem nie rozchodze sie z boiskiem,gram w kosza kocham gdy wtrakcie w płucach mam pożar ograniczam indike, sativa duszą porusza a dymem nie dmucham wszystko zostaje tutaj świat zacznie dawać i przestanie być srogi w znaczeniu matki mowy dawać to dostawać nie myśl co masz po co się zastanawiać może się zdawać ze pieniądze to szczęście one znikają a przyjaciele wypelniaja ich miejsce nie mam nic na koncie a bogaty jak nigdy nie oreze muskulow, będąc mocny i silny to ja tworzę droge za swe błędy będąc winny mam inne w zyciu cele moj swiat zupełnie inny nie mam nic na koncie a bogaty jak nigdy tworze wlasne otoczenie to weedart crew to ci winnini i nie winni Marii bucha zdejmij,sam ocien co jest zle bo moj swiat zupelnie innym jest