jestem sobą, kiedy kładę słowa na ten beat. palce lepkie od thc bo wciąż pale w blecie wheed. nawijka jak cardio, na dłoni sygnet robi błysk. słuchają mnie podwórka, dla nich robie ten hit. co ty wiesz dzieciak, ból dupy o autotune masz. a ja nakurwiam osiedlowe punche, robie rap. kiedyś na słuchawkach Tomasz Chada, szach mat. kiedyś może to ja będę legendą, jestem ponad. ponad wami, lece po spełnienie marzeń z ulicy. moje wersy to prawda, twoje to bajki i mity. dziś siedze w studiu, kiedyś wódka i feta na BP. jak masz problem do mych ludzi to but n ryk i giń. ciągle dźwigam szlam na barkach bo znam nędze. więc nie pierdol farmazonów kondonie po koncercie. tak jak nie jeden dzieciak kitrałem temat w nerce. robie dziś papier, mam propsy i kwit za tą prawde! To moje osiedle, brudne, podrapane ściany. To moje osiedle, na rękach dzieciaków bolesne szramy. Tomoje osiedle, są tu dobre ziomki, ale i szmaty. To moje osiedle, to dla niego zacząłem robić te rapy.