1.06.2020
Hesezlamalem krzywa zycia ciagnal mnie w dol bol bez pokrycia tak jak dziecko ciagnie ciekawosc wytrwalosc cele do odkrycia zbite zwierciadlo pokazalo mi wprost jak spadam na dno i bez odbicia sie od dna bez wsparcia bliskich i rodziny nie dalbym rady dzisiaj patrze inaczej na to wiem ze zadna szansa nie powtarza sie dwa razy wiem ze nie ma dymu bez skazy i lepiej nie mieszac sie w cudze sprawy zaczynam dzien od papierosa i kawy patrze na wschod slonca bez mentalnej kraty ktora oddziela tak wielu z nas od rzeczywistosci i bez obawy patrze w swoja przyszlosc widzac tam dziecko sliczna dziewczynke trzeci marca dwatysiacedziewietnasty zdazylem na porodowke na styk rano bylo po wszystkim nowy dzien nastal dla niej pierwszy wczoraj byl taniego zycia bez sensu i awansu ostatni dzis widze sens w tym i wiem ze kazdy ma szanse bez kitu kazdy widze to wyraznie wytezam wyobraznie kierujac fantazje wizualizacje lepszego zycia az czuje smak na wargach ktore przygryzam myslac o twojej mamie nastanie czas spokoju i spokojnych dni wypelniam zycie jak cialo ekstaze unosze sie nad bolem ktory sprawil ze jestem tutaj i kocham to miejsce bo jestem tu by sie naprawic biala smierc w postaci amphy zabrala mi pierwszy rok a pierwszy rok jest taki wazny dzieki mnie postawilas pierwszy krok w strone mamy usmiech na jej twarzy dla mnie wszystko znaczy i ty tez wszystko znaczysz nie ma inaczej damy rade bo nie ma ze nie damy rady bez obawy w imie milosci rodziny i bez dziwnych skojarzen w imie kobiet ktorymi sie otaczam i nic nie jest takie wazne tak jak to jest wazne nadszedl czas zmiany czas obrotu spraw w lepsze sprawy czas odpoczynku dla duszy i czas dobrej strawy by sie odnalezc wiara unosi mnie ponad tematy mniej wazne i to co uniosle chowam w sercu na dnie czuje dobro nie czuje zla czuje szacunek nie czuje pogardy moja rodzina to moj azyl moj dom to twierdza stoi twardo jak bastion chronie ja ja i nikt nie zdejmie ze stolu tej karty bo to my ty i ja i nasze dzieci jestesmy tego zycia warci nikt nie przejdzie przez ten mur bo ten mur to milosc i nikt nie jest ponad tym bede was chronil i o was walczyl do samego konca az wyzione ducha i odetchne z ulga po raz ostatni wiedzac ze zadbalem o was jak nalezy i do konca bede walczyl myslalem ze umarlem dzis wiem ze walcze to twardy sport parzy i drapie ale kazdy krok wiem jest tego warty amen
Leave a comment
zlamalem krzywa zycia ciagnal mnie w dol bol bez pokrycia tak jak dziecko ciagnie ciekawosc wytrwalosc cele do odkrycia zbite zwierciadlo pokazalo mi wprost jak spadam na dno i bez odbicia sie od dna bez wsparcia bliskich i rodziny nie dalbym rady dzisiaj patrze inaczej na to wiem ze zadna szansa nie powtarza sie dwa razy wiem ze nie ma dymu bez skazy i lepiej nie mieszac sie w cudze sprawy zaczynam dzien od papierosa i kawy patrze na wschod slonca bez mentalnej kraty ktora oddziela tak wielu z nas od rzeczywistosci i bez obawy patrze w swoja przyszlosc widzac tam dziecko sliczna dziewczynke trzeci marca dwatysiacedziewietnasty zdazylem na porodowke na styk rano bylo po wszystkim nowy dzien nastal dla niej pierwszy wczoraj byl taniego zycia bez sensu i awansu ostatni dzis widze sens w tym i wiem ze kazdy ma szanse bez kitu kazdy widze to wyraznie wytezam wyobraznie kierujac fantazje wizualizacje lepszego zycia az czuje smak na wargach ktore przygryzam myslac o twojej mamie nastanie czas spokoju i spokojnych dni wypelniam zycie jak cialo ekstaze unosze sie nad bolem ktory sprawil ze jestem tutaj i kocham to miejsce bo jestem tu by sie naprawic biala smierc w postaci amphy zabrala mi pierwszy rok a pierwszy rok jest taki wazny dzieki mnie postawilas pierwszy krok w strone mamy usmiech na jej twarzy dla mnie wszystko znaczy i ty tez wszystko znaczysz nie ma inaczej damy rade bo nie ma ze nie damy rady bez obawy w imie milosci rodziny i bez dziwnych skojarzen w imie kobiet ktorymi sie otaczam i nic nie jest takie wazne tak jak to jest wazne nadszedl czas zmiany czas obrotu spraw w lepsze sprawy czas odpoczynku dla duszy i czas dobrej strawy by sie odnalezc wiara unosi mnie ponad tematy mniej wazne i to co uniosle chowam w sercu na dnie czuje dobro nie czuje zla czuje szacunek nie czuje pogardy moja rodzina to moj azyl moj dom to twierdza stoi twardo jak bastion chronie ja ja i nikt nie zdejmie ze stolu tej karty bo to my ty i ja i nasze dzieci jestesmy tego zycia warci nikt nie przejdzie przez ten mur bo ten mur to milosc i nikt nie jest ponad tym bede was chronil i o was walczyl do samego konca az wyzione ducha i odetchne z ulga po raz ostatni wiedzac ze zadbalem o was jak nalezy i do konca bede walczyl myslalem ze umarlem dzis wiem ze walcze to twardy sport parzy i drapie ale kazdy krok wiem jest tego warty amen
You may also like