Pika piko Twoje ryzyko zajebie za swoje i twoje zdrowie nie mam paranoi w głowie jebię mnie co o mnie powiesz spływa to po mnie jak spływ Który dryfuje gardłem mym gorzki smak ryzyka syfu na ulicach liryka tematyka taka jeden wali bo zarabkuje drugi bo tak chce i czuję kolejny zaś chcia) zobaczyć jak to jest pierwszy raz inny znowu napierdala w klamota potem Lombard fanty z domu targa rodziców pieniądze od tak na kasynie przepierdala błysk w oku niepokój stres fascynacja adrenalina emocji dreszcz może pięć siódemek na setnym da co jest kurwa nie tak nic nie daje do spodu z hajsem gna. Wychodzi z kasyna na twarzy łzy ale bez smaku ryzyka w głowie tylko jedna mysl powiesić się pięknie ej kolejny raz przegrana rodzina plecami się odwraca. DLATEGO ZAJEBIE SOBIE SCIRZKE ZA TE CZASY CIEZKIE ZA TO ŻE JESTEM PROSTYM DZIECKIEM ZA TO ŻE NIE ZATRACAM SIĘ BIAŁYM SZALEŃSTWIE LECZ GŁOWĘ NA MIEJSCU MAM UŻYWAM JEJ JAK ZA DAWNYCH LAT A TOBIE MORDO DOBRZE RADZĘ JAK CI NIE SŁUŻY ODSTAW SPEEDA PO CO MASZ PÓŹNIEJ ZEBAMI ZGRZYTAC I CIERPIEĆ MA RODZINA ŻE STRACIŁA SYNA. trzydzieści cztery lata mam na karku pamiętaj najważniejsza jest Rodzina i co w garnku.