Czasy beztroski prysly jak bańka. Teraz gonitwa bańki za bańka. RyjA twardO łeb nie jednemu. Bajka się skończyła. czarne to nie kolor. To styl życia. Żadna definicjia, czy wykres z tablicy. Twarde warunki ulicy. Żelazny fach, tu liczysz ziomkow po liczbie zniczy na swoim grobie. A nie zawartościA w torbie. Nie jeden powie bzdura. Lrzesz. Tylko żebyś się nie przejechał na dnie. I usłyszysz leż. Litry łez wylane. Wylane na pannę mają teraz. Przecierasz oczy i Zacisnij pięści. Albo umierasz pod płotem. To ten świat gdzie wyścig szczurów to standard. Ni są lepsi Odpal emocje wariat i stań na chwilę. Zapierdol chilem. Napawaj się tym momentem. Bo za chwilE do piachu. Brak czasu to tylko wymówka. Niech pracuje główka. Eksplozja glupka osłupia do chuja. Furia to nic przy tym. Przetrzyj winyL kurwa. Odpal nośnik. Rozpierdol głośnik. Zamilkli dorośli. Tak prości i nieszczęśliwi. Pod sklepem plotki i piwo. Czyni cię zbytnio nikim. Brak ambicj przeplatala niechęć. Zapierdol pieczęć lets go. Yo to tony rymów. Z głowy masz synu. Wielokartkowy zeszyt od tak. Zakreslony. Z mojej strony jeszcze nie koniec. Powiedz czy warto isc po szczęście. Pewnie kiedyś częściej psulem nie widząc. Pieniądz pieniądz tylko w głowie. Amok po alkobombie. Zombie szok