Mateusz

Dinuś - Przyjaciele (prod. battleMe)

Mateusz
Dinuś - Przyjaciele (prod. battleMe)

11 Plays

24 Apr 2019

O przyjaciołach nigdy nie zapomnę I w dniu sądu ostatecznego o was tam napomnę Ktoś kto jest tego wart Dla mnie zasługuje na miano brat Kiedyś ja będę jak bezlitosny kat Jesteś tak żałosny , czujesz moją dominację ? Wszystkich których nie zasługują na moją laskę Zlinczuje Cię i możesz wnieść swoją apelacje Zrobię Ci mózgu szybką operację I zdejmę tę fałszywą maskę Wtedy będziesz skazany na samego siebie Znajdziesz się na glebie zanim się obejrzysz Może się rozejrzysz to taka mała prośba ? Spraw by szatan znów Cię nie dał rady obwiązać Ja jestem silniejszy od całej arabskiej Al-kaidy Jestem tutejszy ty jesteś całkiem obcy Jesteś zagrożeniem jak pijani drogowcy Głupota niszczy zdrowie czego dowiedli naukowcy Czyli ty już jesteś trupem Ja pisze swoje testy ty siedzisz nad pustym arkuszem Pisze nowe ciężkie wersy Ty swój nowy marny wierszyk Ja tworze protest wyrazów obrotem Teraz zmieszam Cię z błotem Ty jesteś taki sam jak 100 innych osób Ja mam swój sposób nie słucham marnych odgłosów Czego rapem nazwać się nie da Twoje rymy to umysłowa bieda Ja oblewam swój kolejny sukces Ty zatapiasz swoje smutki w wódce Nie licz na kogoś licz tylko na siebie Ja znajomych plewie jak ziemie z chwastów Młody zabastuj ty też powinieneś to zrobić Wokół nas pełno fałszywych twarzy W naszych czach wciąż brakuje lekarzy Którzy leczą chorobę naszej duszy By nie przeżywać katuszy coś należy poruszyć Ciągle ie wiem co może tutaj pomóc Sam nie dam rady więc mi ziomuś pomóż Ja swoją walkę rozpoczynam na papierze Moja kartka kiedyś pusta dziś słowami się mieni Wielu z was błędnie mnie oceni Są jak oślepieni nie widzą tego co warto Czekam aby kiedyś mnie poparto W tej walce z codziennością i ludzkimi słabościami Zbije was rymami spadających wprost z mej głowy Wygrać ten konkurs to jest bagatela I nie nie zgrywam tego bohatera Konkurencja to jest dla mnie małe piwo Które wlewam w siebie jak w samochód paliwo Miewam czasem mieszane humory Lecz będę nagrywał kolejne utwory Uderzy w Ciebie niczym monsun niszczący wszystko Jak oko oślepione z jupiterów błyskiem Nie jesteśmy jak ty nie w chodzimy ludzią w dupy Zostawiamy za sobą poległe w walce trupy Jak bardzo cenisz swoje bezpieczeństwo Czy potrafisz okazać swoje męstwo Jakie cechy tobą kierują Jakie rzeczy od środka Ciebie trują Co powinieneś zmienić a co w spokoju zostawić Życiem nie należy się zbytnio bawić Inni mogą tego po prostu nie przetrawić Mogą najzwyczajniej nie wytrzymać W tej dżungli codzienności Gdy jutro jest dziś A dziś jest przeszłością Nie należy żyć zwykłą codziennością Ból w sercu nie pozwala zrozumieć By oblicze tragedii pojąć umieć Tu 154 już więcej nie poleci Prezydencie i ty już nie polecisz A wraz z tobą 95 innych ofiar Szacunek do Ciebie dopiero po śmierdzi Dopiero po tragicznym końcu kadencji Media przed śmiercią Ciebie oczerniały Po śmiercie bohater obwołały Rano wstając w telewizji zobaczyłem Szczątki samolotu w lesie pod Katyniem Nikt nie przeżył tragicznego lądowania W telewizji bez bawełny obwijania Zginął prezydent i jego małżonka Zginął kwiat polskiego państwa Koniec kłamstwa i wzajemnej nienawiści Koniec korzyści z tragedii najbliższych Nie ran Najbliższych tobie osób Dziękuj im za każdy dzień w każdy możliwy sposób Nie bądź jak Syzyf żyj chwilą Nawet jeśli się wszyscy mylą Rób swoje nie oglądaj się na innych I nie czuj się nigdy winny Za coś czego nigdy nie zrobiłeś Życiem się jeszcze wcale nie napoiłeś Teraz tobie należy się rozpusta Wreszcie sobie życie dobrze ustaw Gustuj w ustach i biustach pięknych pań Wstań na nogi i się otrząśnij Lecz zbytnio nie dorośnij w duchu pozostań dzieckiem Przyjaciół policzę na palcach jednej ręki Od innych nawet nie otrzymam podzięki I nie nie jestem kimś dążę by nim zostać Teraz kreuje swoją nową postać Ludzie są najbardziej fałszywi Czasem chce wstać i się zdziwić Że ten świat nareszcie się zmienia Niech się zmieni wszystko Oprócz mojego przyjaciela A dokładnie kilku których w sekundę zliczę Jeśli się nie zmienisz zapale na twoim grobie znicze

1 Comments

Leave a comment

5 years ago

O przyjaciołach nigdy nie zapomnę I w dniu sądu ostatecznego o was tam napomnę Ktoś kto jest tego wart Dla mnie zasługuje na miano brat Kiedyś ja będę jak bezlitosny kat Jesteś tak żałosny , czujesz moją dominację ? Wszystkich których nie zasługują na moją laskę Zlinczuje Cię i możesz wnieść swoją apelacje Zrobię Ci mózgu szybką operację I zdejmę tę fałszywą maskę Wtedy będziesz skazany na samego siebie Znajdziesz się na glebie zanim się obejrzysz Może się rozejrzysz to taka mała prośba ? Spraw by szatan znów Cię nie dał rady obwiązać Ja jestem silniejszy od całej arabskiej Al-kaidy Jestem tutejszy ty jesteś całkiem obcy Jesteś zagrożeniem jak pijani drogowcy Głupota niszczy zdrowie czego dowiedli naukowcy Czyli ty już jesteś trupem Ja pisze swoje testy ty siedzisz nad pustym arkuszem Pisze nowe ciężkie wersy Ty swój nowy marny wierszyk Ja tworze protest wyrazów obrotem Teraz zmieszam Cię z błotem Ty jesteś taki sam jak 100 innych osób Ja mam swój sposób nie słucham marnych odgłosów Czego rapem nazwać się nie da Twoje rymy to umysłowa bieda Ja oblewam swój kolejny sukces Ty zatapiasz swoje smutki w wódce Nie licz na kogoś licz tylko na siebie Ja znajomych plewie jak ziemie z chwastów Młody zabastuj ty też powinieneś to zrobić Wokół nas pełno fałszywych twarzy W naszych czach wciąż brakuje lekarzy Którzy leczą chorobę naszej duszy By nie przeżywać katuszy coś należy poruszyć Ciągle ie wiem co może tutaj pomóc Sam nie dam rady więc mi ziomuś pomóż Ja swoją walkę rozpoczynam na papierze Moja kartka kiedyś pusta dziś słowami się mieni Wielu z was błędnie mnie oceni Są jak oślepieni nie widzą tego co warto Czekam aby kiedyś mnie poparto W tej walce z codziennością i ludzkimi słabościami Zbije was rymami spadających wprost z mej głowy Wygrać ten konkurs to jest bagatela I nie nie zgrywam tego bohatera Konkurencja to jest dla mnie małe piwo Które wlewam w siebie jak w samochód paliwo Miewam czasem mieszane humory Lecz będę nagrywał kolejne utwory Uderzy w Ciebie niczym monsun niszczący wszystko Jak oko oślepione z jupiterów błyskiem Nie jesteśmy jak ty nie w chodzimy ludzią w dupy Zostawiamy za sobą poległe w walce trupy Jak bardzo cenisz swoje bezpieczeństwo Czy potrafisz okazać swoje męstwo Jakie cechy tobą kierują Jakie rzeczy od środka Ciebie trują Co powinieneś zmienić a co w spokoju zostawić Życiem nie należy się zbytnio bawić Inni mogą tego po prostu nie przetrawić Mogą najzwyczajniej nie wytrzymać W tej dżungli codzienności Gdy jutro jest dziś A dziś jest przeszłością Nie należy żyć zwykłą codziennością Ból w sercu nie pozwala zrozumieć By oblicze tragedii pojąć umieć Tu 154 już więcej nie poleci Prezydencie i ty już nie polecisz A wraz z tobą 95 innych ofiar Szacunek do Ciebie dopiero po śmierdzi Dopiero po tragicznym końcu kadencji Media przed śmiercią Ciebie oczerniały Po śmiercie bohater obwołały Rano wstając w telewizji zobaczyłem Szczątki samolotu w lesie pod Katyniem Nikt nie przeżył tragicznego lądowania W telewizji bez bawełny obwijania Zginął prezydent i jego małżonka Zginął kwiat polskiego państwa Koniec kłamstwa i wzajemnej nienawiści Koniec korzyści z tragedii najbliższych Nie ran Najbliższych tobie osób Dziękuj im za każdy dzień w każdy możliwy sposób Nie bądź jak Syzyf żyj chwilą Nawet jeśli się wszyscy mylą Rób swoje nie oglądaj się na innych I nie czuj się nigdy winny Za coś czego nigdy nie zrobiłeś Życiem się jeszcze wcale nie napoiłeś Teraz tobie należy się rozpusta Wreszcie sobie życie dobrze ustaw Gustuj w ustach i biustach pięknych pań Wstań na nogi i się otrząśnij Lecz zbytnio nie dorośnij w duchu pozostań dzieckiem Przyjaciół policzę na palcach jednej ręki Od innych nawet nie otrzymam podzięki I nie nie jestem kimś dążę by nim zostać Teraz kreuje swoją nową postać Ludzie są najbardziej fałszywi Czasem chce wstać i się zdziwić Że ten świat nareszcie się zmienia Niech się zmieni wszystko Oprócz mojego przyjaciela A dokładnie kilku których w sekundę zliczę Jeśli się nie zmienisz zapale na twoim grobie znicze

You may also like