Przemo_Xs

https://www.youtube.com/watch?v=-6EPpOsuZSE

Przemo_Xs
https://www.youtube.com/watch?v=-6EPpOsuZSE

104 Plays

7 months ago

https://www.youtube.com/watch?v=-6EPpOsuZSE Choć nie możemy być razem Ja wciąż będę pamiętać W chuju mam co świat ma do powiedzenia na ten temat Żal zamyka usta, za to Oczy nam otwiera pustkę wypełnia bruzgiem Sekretem zrozumienia A na te puste studzienki Pokrywa warstwę sieni By ktoś się mógł przedostać Gdy większość poza nimi Nie pisze to bo muszę A po to by zrozumieli Że nie ważne co wypada A ważny skrawek więzi I miotam się w promieniach Tej pierdolonej septy W jej cholernych odsłonach Kaligrafii przeżyć Nie znam wyjścia wybacz Jak tylko się odczepić Choć tego nie chcesz w myślach Wiem że jestem ci potrzebny I nie znam drogi cisza Jedyna taka w wersji Na dość pospolita Nie dla mnie bardzo peszy Daleko do przejrzysta Bez burzy niszczy przesyt Jesteśmy tylko ludźmi A ludzie są odmienni Znikam w płomieniach Macie mnie na gorącym Nie żyje bo trzeba Żyje by komuś pomóc Słów mi szkoda by się żegnać Szkoda nawet jest zachodu Na każdego czeka płęta Która ciągnie go do dołu Dajcie spokój ,czas do domu Czas się wyspać, nie uciekać I powoli tam gdzie trzeba Zaparkować swoje essa Jak dorastasz to dorastaj Jak dojrzewasz to dojrzewaj I nie pozwól nigdy brat na Pierdolone pomówienia W głowie już brak energii Same myśli krzyczą przerwij Skup jedynie się na sobie Bez perspektyw coś osiągniesz Spokój ducha będzie wielki Znika aura nieśmiertelny I otwiera się pożoga Przelewana w Tych literach Jedynie to mnie uspokaja Nie gadanie co mnie czeka Chcę być sam dla siebie panem By nikt o tym nic nie wiedział Coraz cięższą mam tu banie Już wiem co mnie tak zadręcza Jak mam sobą być gdy gubię Się w tym co kto tu powiedział I noszę mętlik ze sobą Jak pierdolone lęki Co mam unieść jeszcze By tak zmiotło frazę dzięki Zostać odmiennym Czy pozostać dalej sobą Mam większe tu problemy Niż te wisky z Colą A szkodą jest wciąż życie Życie w niepewności Jak ten CD nośnik Rozłożony na części Nie mam sił powietrznych Jestem uziemiony Nie pomogą tu procenty Nie pomoże twój algorytm Gorzkie łzy to te sny Które opuszczają zmory Zbudować szczęście na nieszczęściu Równowaga zburzy schody Wiodące bezpowrotnie Do punktu wyjścia pomyśl To nie czas i miejsce chyba By się poddać i znów stoczyć Próbujemy nim oddychać Czasem jak przez słomkę Tracąc wiarę w lepsze jutro Łapiąc znów nadzieję w dłonie Skromnie podchodzimy Często tak niewinnie Wiem że to nas tak zaboli Że zechcemy to przemyśleć

3 Comments

Leave a comment

4 months ago

LIT 🔥

4 months ago

zajebiste kurwa

7 months ago

https://www.youtube.com/watch?v=-6EPpOsuZSE Choć nie możemy być razem Ja wciąż będę pamiętać W chuju mam co świat ma do powiedzenia na ten temat Żal zamyka usta, za to Oczy nam otwiera pustkę wypełnia bruzgiem Sekretem zrozumienia A na te puste studzienki Pokrywa warstwę sieni By ktoś się mógł przedostać Gdy większość poza nimi Nie pisze to bo muszę A po to by zrozumieli Że nie ważne co wypada A ważny skrawek więzi I miotam się w promieniach Tej pierdolonej septy W jej cholernych odsłonach Kaligrafii przeżyć Nie znam wyjścia wybacz Jak tylko się odczepić Choć tego nie chcesz w myślach Wiem że jestem ci potrzebny I nie znam drogi cisza Jedyna taka w wersji Na dość pospolita Nie dla mnie bardzo peszy Daleko do przejrzysta Bez burzy niszczy przesyt Jesteśmy tylko ludźmi A ludzie są odmienni Znikam w płomieniach Macie mnie na gorącym Nie żyje bo trzeba Żyje by komuś pomóc Słów mi szkoda by się żegnać Szkoda nawet jest zachodu Na każdego czeka płęta Która ciągnie go do dołu Dajcie spokój ,czas do domu Czas się wyspać, nie uciekać I powoli tam gdzie trzeba Zaparkować swoje essa Jak dorastasz to dorastaj Jak dojrzewasz to dojrzewaj I nie pozwól nigdy brat na Pierdolone pomówienia W głowie już brak energii Same myśli krzyczą przerwij Skup jedynie się na sobie Bez perspektyw coś osiągniesz Spokój ducha będzie wielki Znika aura nieśmiertelny I otwiera się pożoga Przelewana w Tych literach Jedynie to mnie uspokaja Nie gadanie co mnie czeka Chcę być sam dla siebie panem By nikt o tym nic nie wiedział Coraz cięższą mam tu banie Już wiem co mnie tak zadręcza Jak mam sobą być gdy gubię Się w tym co kto tu powiedział I noszę mętlik ze sobą Jak pierdolone lęki Co mam unieść jeszcze By tak zmiotło frazę dzięki Zostać odmiennym Czy pozostać dalej sobą Mam większe tu problemy Niż te wisky z Colą A szkodą jest wciąż życie Życie w niepewności Jak ten CD nośnik Rozłożony na części Nie mam sił powietrznych Jestem uziemiony Nie pomogą tu procenty Nie pomoże twój algorytm Gorzkie łzy to te sny Które opuszczają zmory Zbudować szczęście na nieszczęściu Równowaga zburzy schody Wiodące bezpowrotnie Do punktu wyjścia pomyśl To nie czas i miejsce chyba By się poddać i znów stoczyć Próbujemy nim oddychać Czasem jak przez słomkę Tracąc wiarę w lepsze jutro Łapiąc znów nadzieję w dłonie Skromnie podchodzimy Często tak niewinnie Wiem że to nas tak zaboli Że zechcemy to przemyśleć

You may also like