miałem zacząć od ostrych słów miałem z przytupem zacząć rok nie biorąc jeńców A no cuż miałem zacząć pisać jak twoi idole i wtedy popełnił bym błąd pytając skąd się kurwa wziąłem miałem wrócić na początek i widzieć tylko drogę w dół i ciagle po stromej stronie bez skróconych dróg a jak trzeba to jeszcze samemu sobie mówić często stój i Ty przecież nie umiesz Kondziu polec miałem po raz kolejny nie słyszeć czyichś klamstw lub tego co pod stołem siedząc nad kartką nie myśleć ile już dramatycznych i gramatycznych dostrzegam błędów i czy potrafię zapomnieć zapomnieć? o wadach na zaletach budować swoją zbroję pierdolcie się wszyscy którzy myślą że wad swoich się boję miałem nie używać już przekleństw i nie słuchać tych którzy mówią prawdę tylko szeptem bo na głos to oj się opini boje...co kto pomyśli i czy tak zachować się mogę? ja stałem zawsze za całą resztą i mimo to wyskakiwalem przed szereg równie czesto bo pierdoli mnie ta cała przeszłość i opinia koleżanek czy koleszków jedni byli do rany przylóż inni byli wtedy tylko gdy było polej posyp posól ranę weź na miękko ja mówię idź na całość lub wróć z połamaną nogą i reką miałem zawsze iść przed siebie z głową wysoko a nie zacisnietą pięścią miałem słuchać starszych lecz wiedziałem że starców tepych to jak tępym zardzewiałym nożem ciebie np już znieść nie mogę bo nóż mi się otwiera w kieszeni gdy widzę zgryźliwych tetryków chcących na próbę iść do nieba a przez większość życia nie potrafili ukłonić się przed kawałkiem chleba miałem nie patrzeć już na swoje rany i tak z góry od urodzenia byłem spisany na straty żyłem dla buntu z wyboru dla zasad miałem nie używać ich wartości one stały się częścią mnie a w momencie gdy byliśmy wszyscy już dorośli miałem być niczym sokół i recytować swoje teksty i być przy tym śmieszny miałem ale nie czuł bym się od niego w tym momencie nawet lepszy miałem znajdywać zawsze odpowiedź na każdego każde pytanie lecz czasami każdy sam sobie układa spowiedź inny sklada testament miałem nie pisać smutnych wierszy robić tylko pozytyw ale szczerze obłude pieprzyć miałem życie przejść idąc kręta drogą a więc szedłem ale szedłem swoją założyłem wygodne buty teraz setek kilometrów nie liczę każdego tygodnia przemierzam kolejne z radosną gębą nikt nie wie dlaczego powiem po krótce tych butów nie kupiłem sam w prezencie nie otrzymałem ich były po prostu wspólnym wyborem dziś nie na wszystko od tak się zgodzę miałem rysować na szkle witraże szkice robić później tatuaże miałem pytać często o drogę A okazało się że stałem się dla siebie zajebistym autopilotem i nawigacją więc wbite mam w marazm sam ze sobą często toczę bitwę czasem wojnę miałem nigdy w życiu nie iść na łatwiznę robić od początku do końca i nie mieć nigdy słomianego zapału powiem Ci człowieniu mam w sobie tyle pasji że was stu to nadal na mnie za mało miałem nie drążyc i zawsze najlepiej od razu do brzegu ale jestem nie możliwy i nie obliczalny dlatego Pani... tak ta babka od matmy za pieniądze liczyła mi procenty ze zdania do nastepnej klasy A Dziś obstawiam że na procent tylko może liczyć ironia losu zbieg zdarzeń i mógłbym przysiąść na swoje zdrowie że szybciej policze na palcach tych wartych wszystkiego niż to wszystko warte potęg i pojęć miałem nie rzucać ale słów na wiatr więc rzuciłem również ścierwo co ciągnęło w dół zostawiłem tych zbędnych na ławce i odszedłem bez słów do nie jednych wrócę nawet gdy wszyscy od nich się odwrócą na pięcie ja nie zapominam o tych pamiętnych nie tylko ludzi ale i chwil miałem w sobie zwierzęcy instynkt i nadal często odzywa się wytężone zmysły i nieodparta ambicja by ich wszystkich zdeptać w proch i pył miałem już ich na wyciągnięcie ręki ale znów przyszły tata we mnie mówi nie dziś nie tędy zemsta ma wiele sióstr Sprawca Winny Sędzia Kat Anioł Stróż powiedz którego nie chcesz dostrzec lub który tym razem powie sobie stój miałem kończyć A nie mogę przestać "słów twórca" tak o mnie mów A Ty i Ty Kurwa na baczność sobie stój