OSTATNIE SPOTKANIE
marcelNigdy wcześniej o miłości pojęcia nie miałam, wszystko się zmieniło gdy Ciebie poznałam. Towarzyszyły temu zabawne okoliczności, internet daje przecież olbrzymie możliwości. Przy takiej sposobności, spontan, ustawka, barówa, szlug, nawijka, browar, nie potrzebna trawka. Zawsze wierzyłam w prawdziwość twierdzenia: "Nie istnieje miłość od pierwszego wejżenia". Lecz wystarczyło jedno z Tobą spotkanie, bym natychmiast bez wahania zmieniła zdanie. Na przystanku pożegnanie, jedno me pytanie: "Kiedy znów się zobaczymy" i Twoja odpowiedź na nie: "Jeszcze się zgadamy, pewnie będzie jakaś kmina". Tak oto właśnie historia się zaczyna. Zawrócił mi w głowie pewien chłopaczyna... A to byłeś Ty, super się układało! Nic na to nie wskazywało, aby to się zmienić miało... przynajmniej tak się wydawało... Co się właściwie stało? -Tak to wszystko wyglądało! Ja oraz ty i wszystko było spoko. Uczucie do Ciebie wynosiło mnie wysoko. Twoja osoba ciągle w mojej głowie, poprostu zwariowałam, nie napiszę w cudzysłowie. Tylko ty, nic więcej mnie nie obchodziło, nic więcej się nie liczyło, wszystko inne mnie waliło. Ciągle mnie nosiło gdy nie byłam przy Tobie. Tylko ty w moich myślach, snach, mojej głowie. Spotkanie z Tobą - do szczęścia nie trzeba było więcej. Okazja Cię widzenia, z radości trzęsące się ręce. Przyszedł czas na krótki sumienia rachunek, za jedno twe spojrzenie dotyk, pocałunek. Oddać mogłam wszystko, do obłędu byłam blisko, w każdej kwesti się z Tobą zgadzałam, własnego zdania chyba już nie miałam, gdy ty się uśmiechałeś, to ja też się uśmiechałam. A ty się smuciłeś kiedy ja smutna byłam, Wreszcie miałam kogoś dla kogo żyłam Każdą naszą wspólną chwilą się cieszyłam, szczęścia nie kryłam, razem słuchana muzyka. Hip Hop z głośnika i Ty mój jedyny, skierowały mnie na Ciebie moje szyny. Cała chodziłam jak nakręcona, miłość z obsesją połączona. To było jak sen lub spełnienie moich marzeń, mijały kolejne godziny na zegarze.
Leave a comment
Nigdy wcześniej o miłości pojęcia nie miałam, wszystko się zmieniło gdy Ciebie poznałam. Towarzyszyły temu zabawne okoliczności, internet daje przecież olbrzymie możliwości. Przy takiej sposobności, spontan, ustawka, barówa, szlug, nawijka, browar, nie potrzebna trawka. Zawsze wierzyłam w prawdziwość twierdzenia: "Nie istnieje miłość od pierwszego wejżenia". Lecz wystarczyło jedno z Tobą spotkanie, bym natychmiast bez wahania zmieniła zdanie. Na przystanku pożegnanie, jedno me pytanie: "Kiedy znów się zobaczymy" i Twoja odpowiedź na nie: "Jeszcze się zgadamy, pewnie będzie jakaś kmina". Tak oto właśnie historia się zaczyna. Zawrócił mi w głowie pewien chłopaczyna... A to byłeś Ty, super się układało! Nic na to nie wskazywało, aby to się zmienić miało... przynajmniej tak się wydawało... Co się właściwie stało? -Tak to wszystko wyglądało! Ja oraz ty i wszystko było spoko. Uczucie do Ciebie wynosiło mnie wysoko. Twoja osoba ciągle w mojej głowie, poprostu zwariowałam, nie napiszę w cudzysłowie. Tylko ty, nic więcej mnie nie obchodziło, nic więcej się nie liczyło, wszystko inne mnie waliło. Ciągle mnie nosiło gdy nie byłam przy Tobie. Tylko ty w moich myślach, snach, mojej głowie. Spotkanie z Tobą - do szczęścia nie trzeba było więcej. Okazja Cię widzenia, z radości trzęsące się ręce. Przyszedł czas na krótki sumienia rachunek, za jedno twe spojrzenie dotyk, pocałunek. Oddać mogłam wszystko, do obłędu byłam blisko, w każdej kwesti się z Tobą zgadzałam, własnego zdania chyba już nie miałam, gdy ty się uśmiechałeś, to ja też się uśmiechałam. A ty się smuciłeś kiedy ja smutna byłam, Wreszcie miałam kogoś dla kogo żyłam Każdą naszą wspólną chwilą się cieszyłam, szczęścia nie kryłam, razem słuchana muzyka. Hip Hop z głośnika i Ty mój jedyny, skierowały mnie na Ciebie moje szyny. Cała chodziłam jak nakręcona, miłość z obsesją połączona. To było jak sen lub spełnienie moich marzeń, mijały kolejne godziny na zegarze.
You may also like