Karty tarota rzucam na stół Paru już zniknęło więc w nich wbity chuj Zżera to ze mnie całą energię Ciągłe kłótnie wręcz niepotrzebne Wkurwiam się a to wykańcza mnie Znów jestem sam i sfrustrowany będę Chce i muszę naprawić psyche Lecz już kurwa mi się nie chce Skończyć chce ze sobą zawsze za to Na świecie nic dobrego mnie nie spotkało No dobra niektórzy byli przy mnie gdy życie po dupie kopało Są i do dzisiaj Czy to ja jestem słaby żeby przestać smenty pisać ? Najwidoczniej. Akceptuj siebie, pierdolenie Jako wydygańca, który ulega na każde skinienie ? Z zewnątrz udający kozaka a w środku Wystraszonego czy mu akurat ten gość nie dojebie ? Wszystkie smutki i żale wylewam na zeszyt Nie ma miejsca na to żeby kolegą się zwierzyć Zawsze to sprawi mi największą ulgę Kto jest kumaty ten to zrozumie Nikt nie jest w stanie mi pomóc Teraz psychiatra, zobaczymy co on powie Panu potrzebna terapia Wpierdalam leki żeby jeszcze szczęście czuć Bez tego nie wiem który raz żegnałbym się już